Lało jak z cebra na wielkiej drodze G h
A ona szła, na kwintę nos e a
Miałem parasol rozpięty szczodrze D G
U kumpla rano skradłem go D G
Śpieszę by jej w kłopocie ulżyć
I proszę ją pod wspólny dach
Ścierając krople ze ślicznej buzi
Zgodziła się ten zawrzeć pakt
Ref: Mały kącik parasola za malutki kącik raju a G
Ona miała coś w sobie z anioła a D G
Mały zakamarek raju za ten skrawek parasola a G
Nie straciłem na wymianie ach nie a D G
Idąc we dwoje wzdłuż pól i borów
Jak miło jest wsłuchiwać się
W dudniący górą spod parasola
Padającego deszczu śpiew
Chciałem diabelnie jak w czas potopu
Patrzeć jak tnie bez przerwy deszcz
By ją zatrzymać u swego boku
Czterdzieści dni i nocy też
Ref...
Nawet w ulewę bzdurna zasado
Prowadzą drogi do celów swych
Wkrótce jej cel wyrósł jak tama
Na widnokręgu szaleństw mych
I tak niestety odejść musiała
Dziekując przedtem bardzo mi
I zobaczyłem jak się oddala
Do zapomnienia białych drzwi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.