Trójmiasto jest tak dziwne, że aż o tej dziwności pisze się książki. Po lekturze Piotra Olivera Loewa "Gdańsk Między mitami" w człowieku narastają pytania. Autor zestawia obok siebie powszechne opinie o mieście a potem wykazuje jak bardzo są one błędne. Ten tekst to takie notatki z tej książki.
Z jednej strony Gdańsk to tricolore: czerwień cegieł, soczysta zieleń lasów i głęboki błękit morza (s.9).
Historia Gdańska: | Mit niemieckiego Gdańska (s. 57-61) |
Mit polskiego Gdańska (s. 61-65?) |
Mit wielokulturowego Gdańska |
do 1308 | Niemieccy kupcy osiedlają się w przy ujściu Wisły i tak zaczyna rozrastać się miasto. | Słowiańscy książęta wspierają rozwój osady rybackiej i tworzą ośrodek miejski przyjaźnie odnosząc się do napływających kupców niemieckich. W 1308 Krzyżacy napadają i mordują ludność bezbronnego miasta przerywając jego rozwój. | U ujścia Wisły krzyżują się szlaki handlowe. Powstaje miasto. |
do 1466 | Członek Hanzy, miasto tak silne i bogate, że zrzuciło władzę Zakonu i poddało się polskiemu królowi. | Kupcy gdańscy buntują się przeciw Krzyżakom i doprowadzają do przyłączenia do Rzeczpospolitej. | |
do 1793 | Miasto pod zwierzchnictwem Polski obroniło swoje przywileje, niemiecką kulturę i wolność. W wojnie ze Stefanem Batorym miasto obroniło swoją niemieckość. Mimo związków z Polską osiąga dobrobyt, rozkwitała kultura. W mieście żyją niemalże wyłącznie sami Niemcy. W 1793 roku miasto chroni się pod władzą Prus. | Gdańsk staje się najważniejszym portem Rzeczpospolitej, dzięki symbiozie z Polską kwitnie kultura i dobrobyt. Mimo oporów miasta Prusy przejęły Gdańsk. | Gdańsk rozwija się jako miejsce gdzie spotykali się ludzie z całego świata: Polacy przywozili tu swoje zboże, Rosjanie skóry, Szwedzi kruszec, Niemcy handlowali z Holendrami i zatrudniali ich artystów. Przybywali też tu licznie Francuzi, Włosi, Anglicy, osiedlali się Szkoci. Tolerancję łączono w mieście z dążeniem do wolności. Kwitł dobrobyt, idee obywatelskie. |
do 1919 | Zmalało znaczenie miasto, ale w 2 poł. XIX wieku Gdańsk ponownie rozkwitł, stając się stolicą prowincji. W obliczu jednoczenia się Niemiec, rosła w mieście świadomość narodowa. | Mimo zaborów i upadku gospodarczego miasta Polacy cierpliwie czekali na nadejście Polskiej ery. Przeciwstawiali się germanizacji, ożywała polska mniejszość. Rokowania po I wojnie światowej okazały się jedynie kompromisem. | |
do 1945 | Gdańsk w obliczu nieprzyłączenia do Niemiec prowadził starania aby ponownie wrócić pod zwierzchnictwo Rzeszy. | W obliczu nieprzyłączenia Gdańska do odrodzonej Polski mniejszość polska kontynuowała obronę swoich praw. Walczyli o te prawa pod Westerplatte i Pocztą Polską w 1939 roku. Zadośćuczynieniem za te krzywdy było zdobycie Gdańska dla Polski w 1945 roku. | |
do 1989 | Gdańsk pozbawiony niemieckich kolonizatorów ma w końcu możliwość nieskrępowanego rozwoju. |
Z drugiej miasto ogromnego chaosu urbanistycznego. Jadąc od Wejherowa mijamy cyt: "domki, chaty, fabryczki, kościółki, drogi, skrzyżowania, wielkie tablice z reklamami, a to wszystko bez ładu i składu" (s. 13) . Gdańsk tak naprawdę zaczyna się dopiero od Błędnika.
Loew przytacza smutne opinie o naszym mieście m.in. Feliksa Scherreta "Die tote Stadt" (Martwe miasto), 1924: "Gdańsk nie ma nic prócz przeszłości, jest martwym miastem, chociaż od czasu do czasu chce inscenizować życie". Gdańsk wg autora jest jak Wenecja - oba miasta żyją tylko i wyłącznie dzięki przeszłości, oba miasta mają trudności urbanistyczne - wyspy miejskości. W Gdańsku nie ma pełnowartościowego centrum! (s. 23), a życie kulturalne, naukowe i ekonomiczne jest na poziomie miasta prowincjonalnego. Miejskość to u nas niestety ciąg skrzyżowań, świateł, korków, bohomazów architektonicznych pomieszanych ze starymi ruderami, drzewami, autobusami kursującymi między dzielnicami-mrowiskami. W ten sposób miasto przekształca się w wielką wieś ze skansenem miejskim (s. 24).
Te zdania są wg mnie bardzo mocne, ale niestety z częścią z nich trzeba się zgodzić. Loew chciałby abyśmy zaprzestali "łatania" Gdańska poprzez tworzenie opowieści o wspaniałym, odwiecznym mieście, ale byśmy patrzyli na nie przez pryzmat fragmentów, rozbierali je na czynniki pierwsze, rekonstruowali.
Te zdania są wg mnie bardzo mocne, ale niestety z częścią z nich trzeba się zgodzić. Loew chciałby abyśmy zaprzestali "łatania" Gdańska poprzez tworzenie opowieści o wspaniałym, odwiecznym mieście, ale byśmy patrzyli na nie przez pryzmat fragmentów, rozbierali je na czynniki pierwsze, rekonstruowali.
Tu mi się przypominają spotkania pod hasłem "Ekometropolia". I marzą mi się odrębne, samowystarczalne jeśli chodzi o życie codzienne dzielnice (34:43 tego wykładu). W każdej z nich miejsca pracy, zieleń, ośrodek zdrowia, księgarnia, biblioteka, jednostka urzędu miasta. Niestety ostatnie lata pokazują, że się od tego modelu odsunęliśmy. Budujemy sypialnie miasta, dzielnicę biznesową z lotniskiem plus skansen historyczny w centrum. Jako mieszkaniec Oliwy z wielką niechęcią patrzę np na wielkopowierzchniowe Galerie Bandyckie, Reale itp przez które w Oliwie nie ma już księgarni (kiedyś w centrum były 3) ani sklepu papierniczego. Po wszystko trzeba jeździć...
Najciekawszy w książce był dla mnie opis trzech mitów Gdańska. Przedstawię je tu za pomocą tabelki:
Ile się trzeba nagimnastykować aby opowiadając ludziom o historii miasta nie paplać głupot. Ta tabelka to takie memento. Takie: "Uważaj bracie bo brniesz w kłamstwa i mity!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.