24 stycznia 2016

Codzienne obserwacje parkingowe

Jak na razie przeprowadzałem się trzy razy. Ze wsi do Elbląga, następnie do Gdańska i ostatnio wewnątrz miasta. Tak się składa, że dopiero teraz żyję w miejscu w ktorym jest dużo ludzi. Patrząc przez okno mieszkania zawsze kogoś widzę. A to sąsiada, a to idących do pracy pracowników biurowców lub nauczycieli. No a przede wszystkim dziesiątki samochodów tychże ludzi.

No i mam pewne obserwacje.
  • Mamy dużo samochodów i liczba ta zwiększa się z roku na rok. Kiedyś na skwerku pod blokiem parkowało 5-8 aut, dziś jest to około 15. Gdyby to nasze podwórko przełożyć na statystykę to mamy 350 samochodów na 1000 mieszkańców. Czyli w porównaniu do miasta (ok. 524/1000) jest u nas niewiele aut. A mimo to miejsc parkingowych u nas brakuje. W przeciągu ostatniego roku doszło już nawet do sytuacji wzajemnych nieprzyjemności, takich jak spuszczanie powietrza z kół, czy zajmowania miejsc za pomocą jakiś przedmiotów.
  • Ta sytuacja przypomniała mi wizytę 2 lata temu w Poznaniu na osiedlu przy ulicy Saperskiej. Takiego czegoś jeszcze nie widziałem! Osiedle grodzone, nowe ze szlabanami. Wjeżdżamy do środka a tam armagedon. Każde miejsce zajęte, przepisy drogowe się tam zupełnie nie liczyły. Do tego stopnia, że na każdym z osiedlowych skrzyżowań na narożnikach stały 4 samochody. Oprócz tego auta parkowały też na wjazdach do parkingów podziemnych. Zrobiłem rundkę po tym piekielnym osiedlu, ale w końcu się wycofałem z powrotem przed szlaban, na ulicę Saperską. W końcu znalazłem tam miejscu, ale to co widziałem po drodze, to też był jakiś horror. Ludzie z okolicznych domków wystawiali na ulice krzesła, pachołki, taśmy budowlane, kartony z napisami. Wszystko po to by zaznaczyć, ze to jest ich miejsce, a nie tych z osiedla! (1)
Poznań - Saperska
Takiej sytuacji z parkowaniem jak na osiedlu na Saperskiej jeszcze nie widziałem. Zdjęcie tego nie obrazuje, ale samochody łamały tu wszelkie zasady bezpieczeństwa.
  • Dlaczego do tego doszło? Bo mamy za  dużo samochodów a służby miejskie są niewydolne. Problem jest też zawsze nowy, nieznany sąsiad.
  • Takim nowym sąsiadem w Oliwie jest kompleks wysokich biurowców. Widzę je dzień w dzień gdy tylko spojrzę za okno. Jeszcze 3 lata temu nie było co oglądać. Sześciopiętrowy Olivia Gate nie dominował nad okolicą. Obecnie prócz Gate mamy też Point, Tower, Four i najwyższy, ponad 50-metrowy Six (około 15 pięter). Trwa także budowa Star, który ma przyćmić cały Gdańsk. Mówi się nawet o 130 metrach!
Miałem sen - był to koszmar, że Oliwa będzie tak wyglądać.
...Miałem sen - był to koszmar, że Oliwa będzie tak wyglądać. Prócz istniejących wysokościowców Monster!...

  • Z daleka wygląda to imponująco. Wjeżdżając do Oliwy od strony Wrzeszcza mam nieraz wrażenie, że jadę do wielkiego City leżącego nad oceanem. Im bliżej owego City jestem tym bardziej widać jednak zaniedbania. W efekcie po wyjściu z samochodu do domu idę po kostki w błocie. Mimo wielu pism i próśb nasza ulica nie doczekała się kanalizacji deszczowej. Okazuje się również, że owo City, to nowe centrum miasta, otoczone jest przez smutne miejskie nieużytki.
OBC i otoczenie z dołu
  • Resztki trawników rozjeżdżane dzień w dzień przez parkujących tu pracowników Olivia Business Centre, obdrapane garaże, resztki drzew dawnych ogródków działkowych otoczona przez samochody, wszechogarniające przestrzenie aut. Tu gdzie 10 lat temu były działki mamy dziki parking i hałdę piachu z budowy. Tu gdzie wiodła ścieżka mamy gruntową drogę zastawioną samochodami tych, którzy oszczędzają na płatnych parkingach. Zamiast małej alejki drzew mamy "drogę tymczasową". 
  • Tak jakby miasto skapitulowało. Sprzedało ziemię z zyskiem i emigrowało. Alejki zamieniane są w drogi serwisowe, trawniki w dzikie place parkingowe, ścieżki w szerokie trakty piesze pracowników. Straż miejska nawet jeśli dziennie wystawi tu 10 mandatów to jest to kropla w morzu! Liczbę aut zastawiających pobocza, trawniki i chodniki obrazuje poniższe zdjęcie satelitarne. Pochodzi ono z października 2015 (można to samemu sprawdzić w Google Earth przestawiając datę zdjęć). Czerwonym kolorem zaznaczono grupy samochodów.



  • Parkujący mają dziwny sposób myślenia. Byle taniej i byle wygodniej. Reszta się nie liczy. Argumentacji jest bardzo dużo. Wymieńmy je:

      1. Możemy komuś zastawić garaż. I tak nikt z niego nie wyjedzie. Wygląda na nieużywany. Zresztą ja tylko na chwilę, muszę do biura wskoczyć,
        2. Możemy też stanąć na zaniedbanym trawniku. Dlaczego? Bo jest zaniedbany i w sumie to już nie jest trawnik,
Łosie (parkingowe) w Oliwie
...Możemy też stanąć na zaniedbanym trawniku. Dlaczego? Bo jest zaniedbany i w sumie to już nie jest trawnik...
          3. Możemy też być odkrywcą nowych dróg. Wąską ścieżką da się przejechać jeśli z busa ktoś wysiądzie i nagnie odpowiednio małe drzewka. Wówczas elegancko przejeżdżamy od tyłu na trawnik przy samym Olivia Four! Ten genialny skrót ułatwi nasze życie i uczyni je dużo wygodniejszym,
...Możemy też być odkrywcą nowych dróg. Wąską ścieżką da się przejechać jeśli z busa ktoś wysiądzie i nagnie odpowiednio małe drzewka. Wówczas elegancko przejeżdżamy od tyłu na trawnik przy samym Olivia Four! Ten genialny skrót ułatwi nasze życie i uczyni je dużo wygodniejszym, ....


         4. Możemy też wjechać komuś na komunalne podwórko. Bo w końcu mamy do tego prawo. Możemy smrodzić komuś pod oknem do woli. Do tego oszczędzamy pieniądze za parking przed biurowcem. Dodatkowo fundujemy sobie 3-minutowy zdrowy spacer,
           5. Możemy też stanąć pod szkołą. Bo tam zawsze są miejsca a to blisko. To nic, że rodzice nie będą mieli jak odwieźć swoje dzieci. W końcu kto pierwszy ten lepszy!
       6. Możemy też stanąć koło marketu spożywczego. Jest on tak duży, że starczy miejsca dla wszystkich (pracowników naszej firmy), klienci mogą zamawiać rzeczy przez internet,
       7. Możemy również stanąć na parkingu Uniwersytetu. Jest darmowy, utwardzony, to będzie kulturalne z mojej strony. W końcu kiedyś też studiowaliśmy, 


  • W ten oto sposób mamy zastawione wyjazdy z garaży, zniszczone trawniki, porozjeżdżane ścieżki, zapełnione podwórka oraz parkingi koło szkół, uczelni i sklepów. Na wszystko kierowcy mają swoje argumenty. Straż miejska ukarać może jedynie za zastawianie garażu i niszczenie trawnika, pod warunkiem, że widać, że ktoś o niego dba. Poza tym wolna amerykanka. Wszystko można. Demokracja! W efekcie mamy tak jak pisałem kapitulację miasta i zniewolenie samochodowe.

  • Korzystający z samochodów to głównie ludzie młodzi. Widzę to wyraźnie z okna. To są sprawni ludzie rzadko przekraczający czterdziestkę. Do tego w większości mają samochody na gdańskich blachach.

  • Ludzie przegrywają z samochodami. Widzę jak ta porażka pogłębia się z roku na rok. Jeszcze rok temu miałem za oknem pas trawy przy drodze. Dziś jest to pas parkowania dla pracowników jednej placówki, na którym parkują i tak wszyscy. A ja głupi wnioskowałem do miasta by posadzono tu aleję drzew... Drzewa przegrały. Widziałem też jak sąsiadka przepłaszała obce samochody parkujące nam pod blokiem na trawniku. Robiłem też tak ja. Co z tego wynikło? Pracownicy tam już nie parkują, ale parkują tam teraz nasi mieszkańcy. Efekt - trawnik utraciliśmy. Są jeszcze inne sposoby, które zaobserwowałem. Niektórzy walczą za pomocą wulgarnych naklejek, które naklejane na przednią szybę wszem i wobec zaświadczają, że kierowca jest... słaby. Inni piszą grzeczne pouczenia lub dzwonią na straż miejską. Jeszcze inni spuszczają z opon wybranych aut powietrze.
  • Wszystkie te sposoby są średnio skuteczne. Wulgarne naklejki działają, ale po pierwsze są nielegalne, a po drugie musiały by być naklejane bardzo powszechnie i to tylko dla tych, którzy łamią przepisy. A przepisy mamy bardzo liberalne. Można parkować na chodniku (z małymi wyjątkami), można parkować na trawniku (z małymi wyjątkami). Można nawet zastawiać bramę pożarową (bo się nie pali!). A jak straż miejska przyjedzie to jest szansa na pouczenie, bo przecież widza, że tu tak wszyscy parkują.


  • Metodą walki z samochodami i to dość cywilizowaną są konsultacje lokalne. One potrafią zatrzymać przyrost aut w danym terenie choćby przez decyzje o ustawieniu zakazu zatrzymywania się. Muszą być one jednak bardzo wnikliwie przeprowadzone, bo bardzo trudno jest rozwiązać te wszystkie problemy o których piszę powyżej. Co więcej uczestnicząc w takich konsultacjach zauważyłem jak trudno jest rozmawiać z ludźmi. Chcielibyśmy mieć wszystko! Chcielibyśmy więcej zieleni i więcej parkingu w tym samym miejscu.

Podsumowanie i proponowane rozwiązania
Na koniec moje marzenia, czyli sposób w jaki chciałbym żeby wyglądała przyszłość. Po pierwsze zmieniamy przepisy (2).

Artykuł 47 mógłby brzmieć krótko i konkretnie:
1. Na chodniku bez wyznaczonych miejsc do parkowania obowiązuje bezwzględny zakaz parkowania i zatrzymywania się samochodów. 

Natomiast z artykułu 144 kodeksu wykroczeń można by wykreślić słowo depcze:
Art. 144. § 1. Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność albo depcze trawnik lub zieleniec lub też dopuszcza do niszczenia ich przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem,podlega karze grzywny do 1 000 złotych albo karze nagany.

Szczegółami niech się zajmują posłowie na komisjach. 


Także to co należy zrobić to pójść do posłów nowej kadencji i przedłożyć im projekt zmian przepisów dotyczących parkowania. Tak wiem, że większość z nich raczej nie jest przychylna pieszym. Nie o to chodzi. Trzeba zacząć coś zmieniać bo samochodów jest coraz więcej i zwyczajnie nie da się ich pomieścić wszędzie nawet gdyby wybudować w każdej dzielnicy darmowe parkingi podziemne.

Przy naszych naciskach być może powstanie taki projekt lub chociaż zacznie się dyskusja na ten temat. Zwróćcie uwagę, że ledwo kilka miesięcy temu przepadł projekt pierwszeństwa pieszych przed przejściem dla pieszych. Osobiście bardzo tego żałuję (to inny temat), ale ferment został zasiany - i według mnie prędzej czy później będzie trzeba taki przepis wprowadzić. Było o tym sporo hałasu, w mediach aż kipiało od wściekłości kierowców. Przy okazji w radiu i TV były całe długie dyskusje co należy zrobić. Pokazywano wzorce z innych krajów. I o to chodzi! 

Także moja propozycja jest taka by każdy zaangażowany w ten problem poszedł do swojego posła i zgłosił mu pisemko z projektem zmian w kilku ustawach. Niech będzie o tym głośno, niech kierowcy się wściekają. To tylko dobrze zrobi sprawie, nagłośni to w jak beznadziejnej przestrzeni żyjemy, jak traktuje się u nas chodniki i trawniki.


  • Po drugie - marzę o powstaniu w Trójmieście partyzantki ogrodniczej. Niestety z ogrodnictwem jestem na bakier, ale sama idea mi się bardzo podoba. Ile razy patrząc za okno widzę pas dziko stojących aut marzę jak pięknie wyglądałaby w tym miejscu aleja drzew lub chociaż pas żywopłotu z chodnikiem. Ogólnie w partyzantce ogrodniczej chodzi właśnie o to by zamieniać zaniedbane tereny w piękne zieleńce. Wszystko na zasadzie skrzyknięcia się  i zrobienia czegoś dobrego dla okolicy. Chciałbym pójść w stronę zamieniania dzikich parkingów w ścieżki piesze z żywopłotami i małymi skalniakami. 
Dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie powyższego tekstu.
(1) - Szerzej o problemie parkowania na Saperskiej w Poznaniu, mozna poczytać wyszukując w google słowa: "poznań saperska parkowanie" lub https://www.facebook.com/saperska/.
(2) - pomysł ten proponowałem już na forum: http://www.skyscrapercity.com/showpost.php?p=128216341&postcount=11323

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz.

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...