Tak! Jazda rowerem po Trójmieście jest dużo przyjemniejsza niż w wielu innych dużych miastach w Polsce. Mamy kilka rozwiązań w mieście, których inni nam zazdroszczą.
Drogi rowerowe zaczęły powstawać w Gdańsku "na poważnie" w początku XXI wieku. Pamiętam, że ze zdziwieniem patrzyłem na powstawanie dróg rowerowych w ciągu głównych ulic miasta. Myślałem, że droga rowerowa wzdłuż Alei Grunwaldzkiej to pomyłka, bo przecież jest to najgłośniejsza ulica w Gdańsku. Po latach doceniam jednak, że dzięki takim inwestycjom mamy w Gdańsku prawdziwą sieć dróg rowerowych. Nie ma tu mowy o fragmentaryzmie. To jest prawdziwa sieć przecinająca miasto w szerz i wzdłuż.
Doszliśmy już nawet do etapu dalej i zaczynamy... likwidować drogi rowerowe! Po prostu okazało się, że bezpieczniej jest gdy rowerzyści na spokojnych ulicach korzystają z dróg a nie z dedykowanych, oddzielnych "rowerostrad". Mamy urzędnika, który zajmuje się sprawami rowerowymi. Mamy wreszcie genialną kampanie "Rowerowy Maj", która zachęca uczniów do przesiadki z "samochodu tatusia" na rower. Uczniowie za każdy przyjazd rowerem do szkoły dostają naklejkę, a na koniec miesiąca każdy z uczestników akcji dostaje upominek. Najlepsza rowerowo klasa dostaje dodatkowo cenną nagrodę.
Po wycieczce po Kaszubach, Bornholmie oraz wzdłuż wschodniej granicy Polski mogę napisać, że niektórych gdańskich rozwiązań niektóre miasta powinny się od nas uczyć.
Po pierwsze najprostsze, ale ważne usprawnienie:
- znak nie dotyczy rowerów
Dzięki niemu możemy jechać pod prąd. Wielu pewnie pomyśli, że to niebezpieczne. Praktyka pokazuje, że nie. Zwłaszcza, że stosuje się je na rzadziej uczęszczanych drogach. Pamiętam jak rok temu byłem zawiedziony brakiem takiej tabliczki w Kartuzach. Planowałem trasę na północ osiedlową, małą uliczką, a tam zakaz wjazdu! Było trzeba niemiłosiernie kręcić i jechać drogą wojewódzką "przeszkadzając" pędzącym autom.
Kolejne rozwiązania są już częściej stosowane w innych miastach, no ale o nich wspomnę. Są to:
- pasy rowerowe
Po pierwsze najprostsze, ale ważne usprawnienie:
- znak nie dotyczy rowerów
Dzięki niemu możemy jechać pod prąd. Wielu pewnie pomyśli, że to niebezpieczne. Praktyka pokazuje, że nie. Zwłaszcza, że stosuje się je na rzadziej uczęszczanych drogach. Pamiętam jak rok temu byłem zawiedziony brakiem takiej tabliczki w Kartuzach. Planowałem trasę na północ osiedlową, małą uliczką, a tam zakaz wjazdu! Było trzeba niemiłosiernie kręcić i jechać drogą wojewódzką "przeszkadzając" pędzącym autom.
Pozwalam sobie zamieścić te zdjęcie z Przymorza. Po prawej znak zakaz wjazdu z tabliczką nie dotyczy rowerów. |
- pasy rowerowe
Pasy rowerowe są wygodne zwłaszcza do doświadczonych rowerzystów. Tych, którzy nie boją się korzystać z dróg. Za główną ich zaletę uważam przyzwyczajanie rowerzystów do tego, że są pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego. Taka droga wymusza na nich stosowanie się do znaków, świateł i do sygnalizowania manewrów.
- wygodne przejazdy przez skrzyżowania
Tu jeszcze wiele jest do zrobienia, ale sporo się poprawiło. Niektóre skrzyżowania można pokonać nie tylko jadąc po drodze rowerowej, ale także korzystając z wydzielonych pasów dla rowerzystów wymalowanych w obrębie skrzyżowania. To bardzo przyspiesz przejazd. Może kierowcy tego nie wiedzą, ale zmiana strony po której poprowadzono drogę rowerową bardzo irytuje. Oznacza bowiem dla rowerzysty, że musi czekać minutę by jechać prosto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.